– Z Ciebie to byłby niezły robocik – powiedziała zamyślona.
– Co?! Skąd to wzięłaś? – roześmiałem się.
Idea mnie, jako robocika, była bardzo zabawna, ale nie widziałem żadnego związku pomiędzy tym, o czym rozmawialiśmy, a tym, co powiedziała.
Kobiety…
– Haha! – Też się roześmiała i chyba zdała sobie sprawę, jak bardzo jej stwierdzenie było wyrwane z kontekstu, bo powiedziała:
– To, a pro po tego, w jaki sposób organizujesz sobie życie. Mówiłeś mi wcześniej o tych swoich ,,procedurach”. Musisz przyznać, że przez to jesteś trochę, jak taki robocik.
– Haha, nigdy nie widziałem siebie, jako ,,robocika” – odpowiedziałem jej ze śmiechem. – Prędzej już jako superbohatera.
Dumnie wypiąłem klatkę.
– Superbohatera? Od czego niby? Procedura-men?
– Haha, nie – powiedziałem lekko urażony. – Od optymalizacji życia.
– Optymalizacji życia? – teraz ona się roześmiała.
– No… układania czynności życiowych, w taki sposób, by wszystko się uzupełniało, było jak najbardziej wydajne i by oszczędzało, jak najwięcej czasu. Na jakimś poziomie każdy optymalizuje sobie życie, tylko ja lubię opracowywać różne ,,metodologie działania” i różnego rodzaju systemy ułatwiające życie. Dlatego np. tak bardzo uwielbiam lifehacki!
– Hehe, już prawie mówisz jak robot.
– Ej! – krzyknąłem i trąciłem ją w ramię – Proszę się ze mnie nie naśmiewać!
– Serio! Już po pierwszym zdaniu ziewałam – powiedziała i dla przykładu ziewnęła. – Wytłumacz mi po ludzku, co masz na myśli.
– Ech – westchnąłem z rezygnacją. – Podam Ci przykład, z którego jestem najbardziej dumny. Ostatnio stworzyłem miesięczny harmogram jedzenia i…
– Miesięczny harmonogram jedzenia? Czyli, co? Wiesz, co będziesz jadł np. we wtorek za trzy tygodnie? – przerwała mi. – To straszne!
– Jak będziesz mi przerywała, to Ci nie opowiem – powiedziałem twardo.
– No mów, mów!
– Nie, nie wiem, co będę jadł za trzy tygodnie we wtorek. Natomiast, wiem, co będę jadł w każdym tygodniu. Na każdy tydzień mam zaplanowane dania, które zjem. Dzięki temu:
- zakupy robię raz w tygodniu, czyli oszczędzam czas.
- wszystkie dania się wzajemnie uzupełniają (prawie nie marnuję jedzenia).
- Jak się bardzo uprę, to mogę wszystko przygotować jednego dnia i w ciągu tygodnia wystarczy mi 10 minut, by wszystko podgrzać.
- Jestem odporny na pokusy i łatwe rozwiązania. To jest istotne zwłaszcza, gdy staramy się jeść zdrowo. Nie zamawiam np. pizzy bo nie mam pomysłu na nic innego, a do sklepu nie chce mi się iść.
- Nie zastanawiam się, co by tu zjeść, czy co kupić. Nie tracę czasu i woli.
– Wow! To wszystko brzmi nieźle, ale gdzie tu miejsce na spontaniczność? Czy Ty zawsze trzymasz się tego planu?
– Nie oczywiście, że nie – zaprzeczyłem. – Jeżeli nie mam ochoty na coś, lub wychodzę gdzieś z przyjaciółmi, to posiłki się przesuwają. Ten plan to są wytyczne, a nie przymus.
– To jest taka Twoja ,,procedura” na jedzenie. Masz jeszcze jakąś?
– Mam taką do pisania.
– O! Mów!
– Przed rozpoczęciem pisania czytam jeden rozdział książki lub słucham jakiegoś podcastu. Później robię herbatę, otwieram napisane teksty i zaczynam jakiś poprawiać lub wydłużać. Dopiero po tym wszystkim, otwieram Worda i tworzę nowy wpis.
– Dlaczego tak robisz?!
– Dzięki temu mam większe szanse wejść w stan tzw. flow.
– Co ma piernik do wiatraka?
– Książki pomagają mi pisać ciekawszym językiem. Podcasty inspirują. Herbata to przerwa od myślenia. Poprawianie starych tekstów to wdrożenie się do pisania i wejście we flow. Taka mentalna rozgrzewka.
– Chyba rytuał magiczny.
– Wiesz, że sportowcy robią dosyć podobnie?
– Naprawdę? Też odprawiają rytuały magiczne?
– Haha. Bardzo zabawne.
– No bardzo! – powiedziała zadowolona z siebie – Ale opowiedz o tych sportowcach!
– Wiesz… na sportowcach położona jest duża presja i jak każdy człowiek, stresują się. Żeby zapomnieć o stresie i skupić się na tym, co mają zrobić, robią te same czynności, co przed treningiem. Może to być wiązanie butów, jakaś mantra, medytacja itd. To pomaga im wejść w rutynę i skupić się tylko i wyłącznie na stojącym przed nimi zadaniu. Napięcie znika.
– Ciekawe. Masz jeszcze jakieś procedury?
– Całkiem sporo. Staram się wszystko, co mało istotne i powtarzalne ubierać w takie schematy. Niestety, nie wszystko jest takie proste do przerobienia w schemat.
– Np.?
– Ubrania. Przez jakiś czas próbowałem zorganizować system ubierania się, ale niestety nie jest to proste i trzeba brać pod uwagę zbyt wiele czynników, by dało się to rozsądnie zoptymalizować.
– Ubieranie się to sztuka, co?
– Tak. Chociaż Steve Jobs to ładnie rozwalił.
– Jak?
– Kupił sobie kilkadziesiąt takich samych jeansów, golfów i codziennie chodził tak samo.
– Co?! Serio?!
– Serio, serio. Ten jego golf i jeansy są znane na cały świat. Też bym tak chciał – powiedziałem rozmarzony.
– Nieźle! To co Ci przeszkadza robić tak samo?
– Jobs, w pewnym momencie mógł sobie na to pozwolić. Ja nie, ale kto wie… Może kiedyś też tak będę robił… – dalej marzyłem.
– Tylko jednego nie mogę zrozumieć. Po co to robił?
– Haha – zaśmiałem się i zdałem sobie sprawę ze smutnej prawdy. Na tym świecie jest niewielu takich dziwaków jak ja, którzy to zrozumieją, będą szanować, a nawet podziwiać.
– Nie śmiej się – powiedziała i walnęła mnie w ramię. – Mów!
– Jest taka teoria, poparta badaniami profesora Deana Spearsa z Princton University, według której każda podejmowana w ciągu dnia decyzja, zużywa silną wolę. Ergo, im mniej decyzji podejmujesz, tym Twoja wola będzie silniejsza i będziesz podejmować lepsze decyzje w sprawach ważnych. Dlatego w sprawach mało istotnych, warto zdawać się na automaty.
– Co Ty gadasz?!
– Wiedziałaś, że Barack Obama w wywiadzie powiedział (Vanity Fair 2012), że nosi tylko szare lub granatowe garnitury, bo próbuje ograniczyć liczbę podejmowanych decyzji? Mówił, że nie chce decydować o tym, co zjeść, czy co ma założyć, bo ma wiele innych decyzji do podjęcia. Nieźle, co?
– Nieźle? Skąd Ty wiesz takie rzeczy?!
– Książki i podcasty to super źródło wiedzy na tematy związane z produktywnością, motywowaniem się, celami czy wydajnością – powiedziałem dumnie.
– Napisz o tym na blogu. Myślę, że to fajny temat.
<<<>>>
Cześć,
Macie jakieś swoje procedury działania, którymi chcielibyście się pochwalić? Może to być dosłownie wszystko! Dawajcie. Jestem ich bardzo ciekawy!
Pzdr,
Dawid